Pierwsze zdanie Galaktycznego zwiadu w którym jest mowa o smoku, a to miała być książka SF, bardzo mnie zniechęciło do czytania reszty. Nie przepadałem za książkami z takim połączeniem, ale lektura dalszych stron powieści Siergieja zmieniła moją opinie i czytało mi się to bardzo dobrze.
Naszą cywilizacje w powieści świetnie opisuje tytuł trylogii Ludzie jak bogowie. Człowiek za pomocą anihilatorów potrafi zmieniać materię w przestrzeń i przestrzeń w materię, co miedzy innymi umożliwia mu podróżowanie z prędkością nadświetlną, tworzyć sztuczne planety i gwiazdy. Pomaga napotkanym istotom, które są na niższym szczeblu rozwoju i dąży do utworzenia sojuszu między gwiezdnego. U niektórych odkrytych ras krążą legendy o obcych wrogo nastawionych do jakiegokolwiek życia. Ludzie wyruszają na poszukiwanie.
Historia nie nuży, cały czas odkrywamy coś nowego. Konflikt między ludźmi, a Niszczycielami jest zbalansowany. Jedna jak i druga rasa ma swoje plusy i minusy i oby dwie ponoszą straty. Tu duży plus dla Sniegowa, nie boi się zabijać swoich bohaterów. Szkoda tylko, że słabo opisuje uczucia pozostałych członków załogi po takiej stracie. Od ktoś ginie i akcja toczy się dalej. A propos załogi, statki kosmiczne to małe miasta, a mimo to czytelnik odnosi wrażenie że są tam tylko główni bohaterowie.
Trylogia to miłe zaskoczenie, zwłaszcza po kiepskim początku, dobra fabuła, ciekawy świat. A same książki dobrze się zestarzały. Mimo paru minusów gorąco polecam, to kawał dobrej klasyki SF.
Moja ocena: 7/10
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz